Tutaj nie trzeba nawet wiele pisać.
Wystarczy, załączyć jedno zdjęcie i ot cała historia. Od razu każdy rozpoznaje
tę twarz, albo raczej: „(…)najbardziej znaną pupę show-biznesu”. Z której strony
by nie spojrzeć, wiadomo, o kogo chodzi. Chociaż może wcale nie mam racji! Nie! Na twarz nie patrzcie bo z roku na rok jest jakaś nowa. A każda kolejna coraz mniej podobna do poprzedniej. Ale cóż, w końcu żyjemy w XXI wieku - tu się odessa, tam się przypiłuje, gdzie indziej się doklei i voilà! Oto jest! Tylko kto? A no tak! Wybaczcie. Od tyłu faktycznie łatwiej poznać. Oto i ona: Madonna celebryctwa i Superman robienia szumu! Oczywiście "naturalnie" piękna. Był już „miłościwie panujący” Kim Ir Sen, potem Kim Dzong Il, przyszła era Kim
Kardashian! Przerażający fakt numer jeden – ta postać udowadnia, że światła
fleszy, rozpoznawalność i show-biznes nie są już przywilejem, na który trzeba
sobie zasłużyć talentem i artystyczną pracą. Nie jestem biografem, ale
prześledziłam krótką historię życia tej „divy”.
Rodzina Kardashian (a jest ich w
klanie całkiem sporo), wypłynęła na fali głośnego procesu w USA, w którym ojciec
Kim wybronił swojego przyjaciela – mordercę winnego śmierci swojej rodziny –
sprawa była dla wielu przegrana na starcie, a jednak Rob Kardashian odniósł
sukces, a morderca wyszedł na wolność. Wtedy to Kardashianowie zadomowili się w
show-biznesie, i co gorsza - zostali. Powstał show Keeping up with the Kardashians.
Nie ma określonej fabuły: kamery podglądają wszystkich Kasdashianów 24/7, a co dziwniejsze
śledzą to miliony Amerykanów, zafascynowanych bogactwem i luksusem oraz
problemami „egzystencjalnymi” podejmowanymi przez członków rodziny, które może obrazować,
lakoniczny dialog, między leżąca na sofie w kilkuset metrowej rezydencji w Los
Angeles, Kim, a jedną z jej sióstr, który pozwolę sobie przytoczyć:
- Muszę pójść do
kosmetyczki.
- Po co?
- Zrobić sobie paznokcie.
- Życie jest ciężkie!
Abstrahując
od rodziny, która jest sławna za... no właśnie nie wiem za co, bo sam sprawca
zamieszania, Rob K. umarł w międzyczasie, Kim wybiła się na tle ich wszystkich
zaczynając od sex taśmy – wycofuję swoje oskarżenie o braku tu artyzmu (filmy
pornograficzne to też swego rodzaju aktorstwo). Potem wsławiła się związkami z kilkoma
gwiazdami sportu, by wreszcie znów wyskoczyć jak królik z kapelusza, albo
raczej jak Kim z wesela, w roku 2011. Jej milionowy ślub i wesele zajęły całe 2
odcinki rodzinnego show – i mam wrażenie, że to i tak więcej taśmy niż sam związek,
ale nie wyciągajmy pochopnych wniosków – może to nie było zaplanowane.
Kim wystąpiła o rozwód w ciągu 72 dni
od całej imprezy, a rozwodzi się chyba nawet do dziś. Krótko po tym
ogłosiła swój związek z reperem Kanye Westem,
dla którego jest podobno muzą – nagrali nawet rezem teledysk - topless rzecz
jasna. Wcześniej Kim odkryła w sobie talent muzyczny (w linku http://www.youtube.com/watch?v=d2uzScEbcws),
a teraz przyszedł czas na projektowanie! Tak, Drodzy Czytelnicy, Kim wkracza do
świata mody!
Kadr z teledysku Kanye Westa, Bound 2
Media donoszą, że zaprojektuje
ekskluzywną kolekcję dla jednej z sieciówek. Keep up Moi Kochani, bo na pewno będzie to wielkie wejście – w końcu, jak Kim coś robi to musi
być o tym słychać! A propos posłuchu, ostatnio o właścicielce słynnych pośladków, znów zrobiło się głośno za sprawą jej udziału w sesji
dla Vogue US, oczywiście w
towarzystwie narzeczonego i córeczki. Efekt? Czytelnicy zszokowani, stali klienci
rezygnują z prenumeraty, Internet wrze! Anna
Wintour po raz pierwszy w historii zrugana za swoje Vogue’owe decyzje! O co ta cała awantura? Wszyscy wiedzą, że Vogue US to najbardziej elitarny magazyn modowy na świecie – „żeby
dostać okładkę trzeba sobie naprawdę zasłużyć” jak zauważyła Naomi Campbell. Vogue promuje naturalne piękno i modę, a przynajmniej tak było do tej pory. Modelki głodzą się, zabiegają o względy naczelnej i robią wszystko co mogą, bo okładka amerykańskiego Vogue w CV podnosi wartość rynkową modelki i otwiera wiele modowych furtek. Do dzisiejszego dnia okładki nie dostały jeszcze m.in. takie gwiazdy, jak Victoria
Beckham, czy Anja Rubik. Kim
dostała okładkę, a Anna dostała po głowie - za zażyłość z Westem, co jak mniemają
czytelnicy zadecydowało o kwietniowej okładce.
Niezaspokojona Kim dalej robi, co może żeby otrzymać status gwiazdy w modzie. Niedawno, postanowiła zrobić sobie sesję zdjęciową
– przyszła żona Westa jeździ rowerem reklamując napój. Nie było by w tym nic
zaskakującego gdyby nie fakt, że wygląda to identycznie jak sesja Audrey Hepburn sprzed wielu lat! Za poprawianie ideału
dostała już karę – spadła z roweru podczas robienia sesji. Niestety wypadkowe zdjęcia już
zniknęły z sieci – tutaj samo przez się uzasadnia się moje porównanie do
koreańskich dyktatorów powyżej – każdy z nich dbał o swój „dobry” wizerunek
przez cenzurę. I nie bierzecie tego porównania zbyt dosłownie, bo jestem
świadoma ogromu zła, jakiego dokonali panowie z Korei, ja zauważam
niewinne podobieństwa. Bo oczywiście oprócz kopiowania wspaniałych aktorek i wkurzania wielu ludzi,
Kim Kardashian w gruncie rzeczy nikomu nie szkodzi.
A co nowego u naszej „gwiazdy”?
Niemal codziennie gazety plotkarskie coś tam donoszą, a to, że poszła po kawę
do Starbucksa, albo kupić sukienkę do jakiegoś nowojorskiego butiku. Trudno za
nią nadążyć, cóż taka ta Kim szalona. Dobrze, że sami nie musimy – w końcu Keeping
up… dostarcza nam bieżących faktów.
photos: all via the Internet
photos: all via the Internet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz