Strony

środa, 5 listopada 2014

Z CAŁKIEM INNEJ BECZKI: UPGRADE!

 
 

            Zdarzyło się po raz pierwszy napisać o czymś innym. " Inna beczka " w tym przypadku beczka pełna soli wymaga krótkiego wstępu. Moda jest ciekawa. Ciekawe jest piękno. Przyjemne jest pisanie. Fantastyczna jest świadomość, że ktoś, gdzieś w Polsce przeczyta Twoje przemyślenia. Wydarzenia w modzie, o ile Cię interesują, dają impuls do pisania, blog daje możliwości. Wtedy zdarza mi się coś nabazgrać. Jak się okazuje nie tylko moda stymuluje emocje. Negatywne doświadczenia też dostarczają czasem takiego "impulsu". Tym razem korporacja - impuls większy niż tyłek pewnej plastikowej amerykańskiej celebrytki. Zatem cytując Beatlesów: "let it be"!


  "UPGRADE! " Ciary same wchodzą na plecy? Słowo znienawidzone przez tysiące [jeśli nie miliony]! Jeśli rozumiesz, co mam na myśli, tzn., że byłeś / jesteś " korpoludkiem ".
           Pozostańmy przy "jesteś", czyli status "active". Co oznacza że spośród wariantów : "być" albo "mieć", wybrałeś "mieć". Materialista! O ile władasz jeszcze opcją "myśl" w swoim "korpo-rozumku", niedługo zrozumiesz, że owo jestestwo w branży długo nie potrwa.
           Ale do meritum! Jesteś korpoludkiem: mówisz, że liczy się "jakość" I "komfort". O ironio!!! Zastanawiałeś się kiedykolwiek, jak mało, te wysublimowane reklamowe frazesy mają wspólnego z prawdą? (Właściwe to po co? W Twoim systemie wartość uznana to wartość sprzedana, a prawdy nie sprzedasz, to nie musisz się na niej znać!) Zostawmy zatem prawdę. Dyskusja o abstrakcji do łatwych nie należy, czyż nie?
          Zatem "jakość" I "komfort" odchodzą w odchłań czeluści magazynu "KITÓW". Zastępuje je "UPGRADE"! Liczy się więc, po pierwsze: "upgrade", potem: "upgrade", a na końcu: "upgrade"! No dobra, ewentualnie "progress". Tak, czy inaczej chodzi o to samo - ma być McDonald: lukratywnie, efektywnie, przewidywalnie I ma być manipulacja. Zastanawiam się, czy do teorii pana Ritzera (mcdolandyzacja społeczeństwa), nie dodać jeszcze: "po trupach do celu", ale bez przesady - nie chcę ugodzić w dobre imię McDonalda.
        A co z nami klientami? "ŻEBY BYŁO JASNE." Żeby było jasne, nie, nie jesteś klientem "wyjątkowym". Żeby było jasne, jeśli sprzedawca podaje szczegóły produktu/usługi, to dlatego, że "do premii mu to liczą". Żeby było jasne, "Będzie Pan zadowolony" nie wynika z przekonania sprzedawcy, ale z regulaminu (nawet nie z pewności autorów regulaminu, że faktycznie będziesz "zadowolony"), a raczej z konieczności wciskania Ci tej "radości" na siłę. Żeby było jasne, chodzi tu o upgrade!  WELCOME TO THE CORPOWORLD!
     "TROSKA O DOBRO KLIENTA". (WHAT?!) Troska o dobro klienta to taki korporacyjny dowcip. "Korposmaczek". Czasem taki "komizm sytuacyjny" wpisuje się w obrazek ciekawej oferty, ale cóż tu począć? Jak widać przypadki chodzą po ludziach. Nawet korpo-. Co bardziej bezczelny sprzedawca pozwoli sobie sypnąć, niczym asem z rękawa, firmowej koszuli na gwarancji, takim "żarcikiem", ale to już ociera się o przypadki  szczytu arogancji. Nierzadkie - warto zauważyć! 
     Dlaczego korpoludki posuwają się do takiej arogancji? Ha! A "dlaczego pszczoły robią miód"? W obu przypadkach odpowiedź jest taka sama: bo je królowa-matka nauczyła. To są sztywne zasady, jakie od "korpokołyski" przez "korpoprzedszkole" im wpajano. Mają być "rekinami biznesu", czy "wilkami z Wall Street". Rób co Ci każą I jak Ci każą, a za upgrade dostaniesz batona! W tym czasie "korporodzice" zrobią Ci pranie mózgu do bębna maszyny wrzucając Twoją psychikę. Ale to jeszcze nie wszystko!  Bo przecież korpo zapewnia "kompleksową obsługę". Toteż w ramach jej szerokich Twoimi priorytetami I poczuciem własnej wartości korporodzice, kolejno, wyczyszczą I wypolerują "korpoboxy". A propos! Trzymanie ludzi w boksach, które kojarzą się z zamkniętym pudłem lub też ciasną zakratowaną izolatką dla zwierząt mówi samo przez się, czyż nie?
     DLATEGO! Dlatego, jeśli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o UPGRADE! Tak, wszechobecny upgrade! Otóż to! Bo pieniądze to już efekt uboczny. Pożądany [w korpo jak nic innego], ale uboczny. Naturalna kolej rzeczy. W korpodefinicji "zysk" to naturalne samorodne następstwo upgrade'u. Teraz to wiem!

Z.


P.S.
Jeśli po przeczytaniu tego felietonu nadal pracujesz w korporacji/patrz. Status "ACTIVE"/, skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą gdyż każdy artykuł opacznie zrozumiany może zagrażać Twojemu życiu lub zdrowiu!!!

wtorek, 30 września 2014

THE FASHION STAR WHO WILL NEVER BE FORGOTTEN

          "When you're successfull at something, it makes you happy, Not because it brings you money but because you're proud of it."

Gaby Aghion
    
  Świat mody obiegła niezwykle smutna informacja. W minioną sobotę, wieku 93 lat, zmarła Gaby Aghion, założycielka marki Chloè, kobieta kreatywna i wpływowa, która swym talentem, artystycznym zmysłem i wizją przyczyniła się do zmiany postrzegania mody jako powierzchownego biznesu. 
            Gaby Aghion przyszła na świat w roku 1921 w perskiej rodzinie, przypisywanej do zamożnej warstwy inteligenckiej. Pierwsze lata życia spędziła w Egipcie, gdzie otrzymała staranne wykształcenie we francuskiej szkole. Jak sama zauważyła: "ludzie mówili, że nie powinna pracować bo ma bogatego męża", jednak to nie dawało Gaby życiowej satysfakcji. Moda zawsze ją pociągała. Zainteresowanie ubraniami odziedziczyła po mamie. Po ślubie przeniosła się do Paryża, w którym zakochała się już przed wojną, by wraz z mężem stworzyć potężną modową markę, która swą nazwę zawdzięcza przyjaciółce założycielki, Chloè Huymans. Niedługo po założeniu, w 1952 roku, ubrania haute couture i produkty Chloè, zyskały uznanie wyższych sfer i zawładnęły zamożną ulicą Paryża, a kolekcje projektowali najznakomitsi projektanci, m.in. Karl Lagerfeld i Stella McCartney. 
      Marka Chloè, której pokaz SS15 odbył się w niedzielę, podczas Paris Fashion Week, zadedykowała najnowszą kolekcję swojej zmarłej założycielce. 


  







Photo credit:
www.disneyrollergirl.net
www.fastcodesign.com
www.theguardian.com

wtorek, 9 września 2014

WHEN VACCARELLO MET VERSACE


   Oto modowa współpraca roku: Anthony Vaccarello dla Versus Versace! Młody projektant i Donatella całkiem niedawno ogłosili ten modowy "związek", a kolekcja SS15 już jest! Kilka dni temu zaprezentowana na New York Fashion Week. Czy można sobie wyobrazić bardziej sprzyjające okoliczności? Na tym samym festiwalu mody swoją linię dla Mulberry pokazała Cara Delevingne. Ale teraz nie o niej. Dziś oficjalnie ogłaszam, że moja ekscytacja tym projektem od chwili jego ogłoszenia do pokazu znajduje potwierdzenie w samej kolekcji! Projektant spisał się na piątkę i to z wielkim plusem. Muszę przyznać, że na samym początku miałam mieszane odczucia, co do tego, czy takie duo wypali, a kolekcja nie będzie przypadkiem opływać złotem,  żeby nie pozostawić złudzeń, że chociaż autorem projektów jest Vaccarello to Versace nadal tu rządzi. Jednak, czego dowodzi kolekcja, ta dwójka, włoski temperament zostawiła w ojczyźnie, a za oceanem zaprezentowała styl bardziej właściwy dla Vaccarello niż dla Versace. I dzięki Bogu! Nie żebym miała coś przeciwko Donatelli bo to bizneswoman, która zdecydowanie zrobiła dla marki wiele, jednak nie jestem do końca przekonana o uroku złotych lwów na jaskraworóżowej tkaninie, czy do ubrań opiewających złotem w ogóle, a taki styl, obok zjawiskowych sukien wieczorowych, jest jej właściwy. Zatem, w kolekcji dominują ciemne kolory kontrastowane z bielą, natomiast złoto zostało subtelnie okrojone do minimum, kroje są odważne i bardzo kobiece, a wzory typowe dla Versace. Moją uwagę, oprócz świetnych blezerów, przykuła długa zwiewna suknia, w połowie czarna- w połowie wzorzysta, taka opcja wydaje się być świetna koncepcją na każdą letnią imprezę. Co nowego? Vaccarello proponuje tutaj długie, sięgające do ziemi koszule, które na każdej długonogiej modelce prezentowały się zjawiskowo, ten nowatorski trend może wkrótce zawładnąć  światem mody, dodając każdym jeansowym shortom zwiewności i kobiecej elegancji. Ja, dalej trzymam kciuki za tego młodego projektanta i jego futurystyczną wizję mody! I czekam, co ciekawego wydarzy się w miesiącu mody!

P.S. Pokaz zamykał, nie kto inny, jak Anja Rubik, oczywiście.
























środa, 3 września 2014

SPOTKANIE NA SZCZYCIE: KATE MOSS I CARA DELEVINGNE DLA BURBERRY



First Kate Moss. There is no way for any fashion lover not to know this name. The woman has been not only a model (the good one) but also the fashion icon for many years. I guess only Queen Elizabeth II is more famous British lady. 
Second Cara Delevingne, younger, also British and beautiful as well. It's said  she is climbing up the fashion ladder to reach the 'style icon' nickname. Anyway the blond beauties now team up as they are starring the new Burberry fregrance campaign. Who would be better for this then two different careerer-time top British-modeling symbols? 
As you can see in the pictures Kate and Cara meet for a reason - to make some really good snaps and a few milions pounds for Burberry also. And they they did, I mean the photos, not the millions, not yet. If it comes to the fregrance, that the all commotion is actually about, it's called "My Burberry" and according to the brand it's inspired by London after rain and called "embodiment of the brand". This is why to the capmaign were invited the two top British models. The black-and-white photographs and Burberry beige trenches creates the classic-London mood and makes you wanna smell  "My Burberry". I'm pretty sure as Kate and Cara will overtake the fashion world like Madonny and Britney did it in music years ago. 
So London!


    Po pierwsze Kate Moss. Niemożliwością, a i niemożnością zarazem, jest żeby ktokolwiek modowo-zainteresowany nie znał tego nazwiska. Niewiele jest przecież na świecie modelek z takim dorobkiem, tym bardziej takich, których kariera trwa już ponad 20 lat i nadal są 'top league'. Moment, są jakieś? - no dobra kilka jest. Kate jest nie tylko wziętą modelką, ale i ikoną mody - 1)miliony kobiet z całego świata podziwiają jej styl, checked, 2)podrzędne modowe pisemka kopiują jej outfity, checked, 3) uznane gazety modowe uczyniły z niej źródło inspiracji, chcecked - czyli wszystko, jak na ikonę przystało. Chyba tylko królowa Elżbieta jest sławniejsza na wyspach - jedno jest pewne: angielska monarchini nie może pochwalić się 'tymi' nogami. Cóż, nie można jej za to winić, bo to już nie te lata.  
       Po drugie Cara Delevingne. Modowa księżniczka młodszego pokolenia, także Brytyjka, co więcej równie piękna i utalentowana. Cara, znana jako szalone dziecko przemysłu, wspina się po szczeblach modowej drabiny i wszystko wskazuje na to, że będzie kolejną, która otrzyma status ikony. Dzieli je jakieś 20 lat, a łączy moda, zresztą, właściwie moda łączy wszystkich. W takim razie, te dwie blond-piękności łączy kampania nowego zapachu marki Burberry. I kto mógłby tu lepiej pasować niż dwa, oddzielone przestrzenią czasową, brytyjskie symbole mody? Chyba nikt nie może być "more London" niż te dwie. 
           Jak ze zdjęć wynika, modelki spotkały się żeby zrobić kilka naprawdę dobrych zdjęć dla marki Burberry. Kampania promuje ich najnowszy zapach - "My Burberry". A co do zawartości flakonika - bo to wokół niego całe to pokoleniowe zamieszanie, "My Burberry", zainspirowany został Londynem po deszczu. a Christopher Bailey uznał go za 'ucieleśnienie marki Burberry'. Właśnie dlatego do kampanii zostały zaproszone dwie topowe Brytyjki. Czarno-białe zdjęcia ujawniają jego klasykę, świadczą o tym też stylizacje w kampanii - obie modelki mają na sobie klasyczne beżowe trencze Burberry - symbol marki. Jestem przekonana, że Kate i Cara - Madonna i Britney świata mody(w latach szczytowej świetności oczywiście) zapewnią marce kolejne kilka zer na koncie, wiele zer. 

So London!









wtorek, 12 sierpnia 2014

AUDREY HEPBURN'S GRANDDAUGHTER DEBUTS FOR HARPER'S BAZAAR

Pretty familiar face makes her debut on Harper's Bazaar cover. Any association? Check out the pics below. 
Striking resemblance?  Oh yes, it is! Next month cover girl is Emma Ferrer, the granddaughter of my favorite movie legend Audrey Hepburn. The 20 year old is a daughter of the oldest son of Audrey and her first husband, an actor, Mel Ferrer. According to the source Emma was born after Audrey had passed away in 1993 so she didn't ever met a famous grandma but she got the Hepburns blood in her veins and so the photoshoot was undoubtedly inspired by the most recognisable and legendary pictures of Audrey as you may see in the photos below and the pictures were took by the photographer Michael Avedon, who is, according to the DailyMail the grandson of another legend, Richard Avedon, whom Audrey used to be the muse for. Hopefully Emma Ferrer, a student of Florence University of Art will become famous for her own hard work, not for being associated with the biggest female name of the old Hollywood. 


Znajoma twarz debiutuje na okładce kolejnego numeru Harper's Bazaar. Jakieś skojarzenia? Tylko spójrzcie na zdjęcia poniżej. 
Uderzające podobieństwo? O tak! Dziewczyna z kolejnej okładki to, nie kto inny, jak Emma Ferrer, wnuczka mojej ulubionej legendy filmu, Audrey Hepburn. Ta 20-latka to córka najstarszego syna Audrey I jej pierwszego męża, aktora Mela Ferrera. Emma urodziła się już po śmierci aktorki, w 1993 roku, czyli nigdy nie poznała sławnej babci, jednak płynie w niej krew rodziny Hepburn, dlatego sesja została bezsprzecznie zainspirowana najbardziej rozpoznawalnymi I legendarnymi fotografiami Audrey, jak można zauważyć poniżej. Ponadto zostały wykonane przez Michaela Avedona, który według źródeł DailyMail jest wnukiem kolejnej legendy,  Richarda Avedona, fotografa, którego muzą przez lata była Audrey. Cóż, wszystko zostaje w rodzinie, a historia się powtarza. Miejmy nadzieję, że Emma, obecnie studentka sztuki na uniwersytecie we Florencji, postanowi wyrobić sobie nazwisko ciężką pracą, a nie zbierać plony sławy legendy kina, która była jej babcią. 

photo source: thedailymail.co.uk

sobota, 26 lipca 2014

DESERT FLOWER





A review-article might be not 'my thing' but this extraordinary story is all about fashion.  And on this blog everything is supposed to be about the 'F' word(&world too). This is the story of her tough life, of the life of Waris Dirie, Somali topmodel-beauty who took over the fashion industry years ago.  
Waris, whom we meet at the beginning of the book is a few-years old girl living in a nomad-tribe in Somalia, Africa, whose happy life was broken by brutal process of circumcision and a cruel rape. Next dramatic turn in her life was so called 'marriage contract', when after the 13th birthday her father bartered her for goats leting some old guy marry Waris. It'a a Somali custom. Desperated teenager decides to run away alone across the desert. She reaches Mogadishu, the capital city of Somalia, she's taken in by her grandmom  then by happy coincidence she finds herself in London where works as a housekeeper in a Somali embassy. But again she meets the cruel treatment. During the civil war in Somalia she stays in London free but alone with no money, no place to live, no work, no friends or family and what makes things even harder - she doesn't speak English. Once has she faced up the Somali desert. Is she gonna survive in a concrete jungle this time? Her new life starts the moment she meets some fashion photographer. How did she deal with new life? Read the book to discover more. 
The 'Desert Flower' is one of the most moving books that I read. There's no doubt, this one touches your soul with its thought-provocation and makes you wonder about injustice of the world you live in. The book also motivates you to take the action and makes you realize that everybody is able to succeed, no matter the nationality nor social status. But what's the most important it tells you things that you, living in a daveloping country, would have never thought are going on somewhere in Africa. This is not just happy-ending story of Somali topmodel, who got the opportunity to bloom like a beautiful flower in the industry, but also the story of common in the Third World countries custorm, the custom of cruality that, in fact, has destroyed psyhically and mentally millions of women and young girls. The sick custom that has killed many kids.
Waris Dirie, now UNICEF Special Ambassador, lives in Gdansk, Poland, and runs the Desert Flower Foundation, that fights against the cruel custom and brings the help to the women who went through this inhumane process.
I promise You that having read this book no broken IPhone nor failed exam are the problems anymore.

        Recencja książki może i nie jest właściwa dla bloga, ale ta niezwykła historia zawiera wątek modowy, a tutaj wszystko kręci się wokół mody. Oto historia jej trudnego życia, życia Waris Dirie, somalijskiej topmodelki, która podbiła świat mody lata temu.
        Waris, jaką, na początku lektury, poznaje czytelnik to kilkuletnia dziewczynka z koczowniczego plemienia, której szczęśliwe dzieciństwo przerywa brutalny proces obrzezania, a następnie gwałt. Kolejnym dramatycznym wydarzeniem, które ma zmienić jej życie jest tzw. "kontrakt małżeński" - w wieku 13 lat, ojciec sprzedaje ją za żonę starszemu mężczyźnie. Zdesperowana dziewczynka postanawia uciec samotnie przez pustynię, by dotrzeć do stolicy Somalii, Mogadiszu, gdzie mieszka jej babcia. Stamtąd, dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności trafiła do Londynu, gdzie pracuje jako sprzątaczka w somalijskiej ambasadzie. Jednak i tu spotyka się ze złym traktowaniem. Kiedy podczas kolejnej wojny domowej w Somalii, pracowncy ambasady zostają deportowani do ojczyzny, Waris zostaje w Europie - sama, bez przyjaciół i rodziny, bez środków do życia, bez dachu nad głową, bez pracy i co gorsza - bez znajomości miejscowego języka. Raz już stawiła czoła pustyni. Czy i tym razem przetrwa w betonowej dżungli? Jej nowe życie rozpoczyna się w momencie, kiedy poznaje ją pewien fotograf mody. Jak sobie poradzi? - przeczytajcie koniecznie.
             "Kwiat pustyni" to zdecydowanie jedna z najbardziej wzruszających książek, jakie przeczytałam. Nie ma wątpliwości - ta historia chwyta za serce prowokując do myślenia, do zastanowienia się nad niesprawiedliwością świata, w którym żyjemy. Ale to nie wszystko, książka motywuje do działania, sprawia, że zdajesz sobie sprawę, że każdy jest w stanie osiągnąć sukces - bez względu na pochodzenie, czy status społeczny. I co najważniejsze, uświadamia nas, ludzi żyjących w kraju rozwijającym się, że gdzieś w Afryce przelewa się ogrom cierpienia, którego istnienia nawet byśmy nie podejrzewali. "Kwiat pustni" jest zatem nie tylko fascynującą historią życia modelki, która dostała szansę, by rozkwitnąć niczym kwiat w modowym biznesie. To także historia powszechnego w krajach Trzeciego Świata zwyczaju. Zwyczaju okrucieństwa, który okalecza, zarówno fizycznie, jak i psychicznie miliony kobiet i młodych dziewczyn. Chora tradycja, która boleśnie zabija dzieci.
                Waris Dirie, dziś Ambasador Dobrej Woli UNICEF, mieszka w Gdańsku i prowadzi Fundację Desert Flower, która walczy przeciw okrucieństwu, jakie niesie obrzezanie, a także pomaga kobietom, które przeszły ścieżkę dehumanizacji.
Obiecuję Wam, że po przeczytaniu TEJ książki żaden zepsuty iPhone, czy oblany egzamin przestają być problemem.


Waris Dirie for Pirelli Calendar 1997.
In 2009 the book was adapted to the movie starring Liya Kebede. 
 Somali lady 
 The Desert Flower herself
Waris Dirie on the set of TopModel Poland